środa, 8 lutego 2017

Esbecja w drugiej Solidarności

W schyłkowej fazie peerelu jak wulkan wybucha „Solidarność”. Bardzo szybko zostaje spacyfikowana, a konsekwencje wojny z narodem trwają do dzisiaj. Dlaczego po wygaszeniu stanu wojennego społeczeństwo polskie już się nie pozbierało, mało tego, zostało wyraźnie podzielone.? Na to trudne pytanie możemy znaleźć szereg odpowiedzi gdyż wystarczy poczytać o samych przygotowaniach poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego. Przyjrzyjmy się bliżej jednej z wielu prowokacji esbeckich o kryptonimie „Renesans”.
Dziwnym trafem nikt nie chce zgłębić tego ponurego tematu i dołączyć go do naszych dziejów najnowszych. Nieżyjący już śp. Janusz Kurtyka uważał, że esbecka „Akcja Renesans” nie zaowocowała zgodnie z oczekiwaniami. Ale czy na pewno pan Janusz Kurtyka miał rację.? Pan Andrzej Gwiazda, mój jedyny polityczny autorytet, również nie za bardzo chciał zgłębiać „Akcję Renesans”, zakładam że nie do końca zrozumiał z czym mamy do czynienia.
Cóż to takiego ów „Renesans”.? Otóż sprawa musi być według mnie wyjątkowa, bowiem już na samym początku obowiązywania stanu wojennego w dniu 23 grudnia 1981 roku pierwszy zastępca ministra spraw wewnętrznych niejaki generał Stachura wydał nakaz przygotowania i przeprowadzenia operacji o wieloznacznym kryptonimie „Renesans”. Aparat bezpieczeństwa zakładał, iż po zniesieniu stanu wojennego w Polsce niezbędne będzie osłabienie siły Związku Zawodowego „Solidarność”. Ten cel miano osiągnąć poprzez inspirowane działania służby bezpieczeństwa, już od samego początku trwania stanu wojennego, idąc w kierunku kreowania nieformalnych grup inicjatywnych, które po ustaniu wojny jaruzelskiej przejmą władzę w związkach zawodowych, w kluczowych dla państwa zakładach pracy i środowiskach. Miał nastąpić specyficzny esbecki renesans, czyli zwykłe odrodzenie kontroli służb specjalnych i państwa nad związkiem, a tym samym nad społeczeństwem. Tajniacy wprowadzali swoich ludzi wszędzie, gdzie tylko mogli. Przyjrzyjmy się, na podstawie archiwalnych materiałów Instytutu Pamięci Narodowej, na ile takie działanie powiodło się w Gdańsku.
Sprawa obiektowa „Renesans” przebiegała na wybrzeżu w zadziwiająco prosty sposób. Założono, że i tak „Solidarność” się odrodzi, a zatem należy zrobić wszystko, aby ograniczyć jej wpływy tylko do działalności czystego ruchu związkowego. Esbecka perfidia działania dopuszczała możliwość odbudowywania struktur „Solidarności”, ale tylko na jasno określonych zasadach pod pełną kontrolą aparatu bezpieczeństwa. Wiązano bardzo duże nadzieje z utworzeniem komisji koordynujących, czyli władz zwierzchnich związku „Solidarność”. Oczywiście członkami tych komisji mieli zostać inicjatorzy esbeckich nieformalnych grup założycielskich tak zwanej drugiej „Solidarności”. Resort spraw wewnętrznych przewidział szereg szkoleń dla przyszłych działaczy związkowych. Położono szczególny nacisk na pozyskiwanie nowych źródeł informacji poprzez masowe werbowanie tajnych współpracowników. Zachęcano byłych członków „Solidarności” do uznania zwierzchniej roli wojskowej rady ocalenia narodowego, tym samym namawiano ich do lojalności wobec władzy socjalistycznej, a opornych miano eliminować z życia publicznego na różne sposoby. Esbeccy inicjatorzy tak zwanych nowych związków po ustaniu stanu wojennego musieli zaakceptować oczywiście nowy socjalistyczny ład i porządek. Od tych ludzi wymagano szeregu działań, między innymi, musieli oni izolować radykalnych działaczy pierwszej "Solidarności". Co ciekawe, paru działaczy związkowych wymienionych w sprawie obiektowej „Renesans” posiada dzisiaj władzę w gdańskim samorządzie.
A jak jest w innych województwach.? Dlaczego temat powyższy nie interesuje obecnych działaczy "Solidarności" i polityków.? Jak głęboko w tamtych ponurych czasach okopali się obecni kreatorzy życia publicznego w Polsce.? Ostatnio wybuchła sprawa Geremka. Miał on doradzać komuchom pod koniec 1981 roku w sprawie pozbycia się z szeregów "Solidarności" elementów radykalnych, ja określiłbym to nie inaczej, jak patriotycznych i religijnych. Już wtedy lewacka burżuazja wiedziała, że wcześniej czy później, ale w końcu będzie trzeba uciszyć polskich patriotów. Wiedzieli doskonale w jakim kierunku będą podążały zmiany w Europie. Z Matką Boską „w klapie” nie było im po drodze. Geremek odegrał paskudną rolę. Namawiał komuchów do rozprawienia się ze swoimi kompanami. On również proponował odtworzenie raz jeszcze "Solidarności", ale na określonych warunkach. A zatem, czy sprawa renesans nie wpisała się w sugestie towarzysza Geremka.? A jak Polska wygląda dzisiaj.? Na powyższe pytania szukajmy odpowiedzi. Gdy je znajdziemy, to wtedy o wiele łatwiej zrozumiemy obecną sytuacją polityczną i społeczną w naszym umęczonym kraju.
Polska nie uporała się z tym problem lustracji do dzisiaj niestety, a tacy Niemcy wzięli się do roboty i zrobili. Ichni „inkwizytor” Joachim Gauck został nawet Prezydentem. Dla niedoinformowanych kilka słów przypomnienia. Ów człowiek, Joachim Gauck na początku lat dziewięćdziesiątych przewodniczył Federalnemu Urzędowi ds. Akt Stasi skutecznie rozganiając agenturę. Dzisiaj to tylko jakiś propagandą zahipnotyzowany, kiedyś powiedziano by oszołom, może nie zauważyć, że Niemcy skutecznie otrzepali się z brudów, a my nadal grzęźniemy w śmierdzącym bagnie. Wiecie, rozumiecie, wartości wyższe, autorytety moralne, gruba kreska i takie tam banialuki wciskane narodowi przez dwadzieścia lat o niemoralności rozliczeń były zwykłym oszustwem. Z moralnością nie miało to nic wspólnego, a tak naprawdę chodziło o starą rzymską, żelazną zasadę – dziel i rządź. Udało się im, tym wszystkim komuchom, różowym, kolorowym, lewakom i innym skurczybykom podzielić nas Polaków. Wniosek z tego jeden – ktoś się nas bardzo boi, a odrodzenie Polskości jest dla tych sprzedawczyków potwornym zagrożeniem.
Jak można wyczytać z materiału archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej ze sprawy obiektowej „Kryptonim Renesans” w stanie wojennym czynnymi działaczami nowych wolnych związków zawodowych zakładanych przez esbecję byli między innymi Bogdan Oleszek i Hans Szyc. Ten pierwszy do dzisiaj zasiada na zaszczytnym stanowisku przewodniczącego „Rady Miasta Gdańska”, a ten drugi, już w wolnej Polsce, z namaszczenia Wałęsy dyrygował Stocznią Gdańską, a jak dyrygował, to my wiemy dzisiaj, widzimy do jakiego upadku ci ludzie doprowadzili....



     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz